Tadeusz Krzakowski podjął decyzję w sprawie wyborów samorządowych

Rządzący Legnicą od ponad dwóch dekad Tadeusz Krzakowski wciąż publicznie nie ogłosił, czy w przyszłym roku będzie ubiegać się o szóstą już kadencję w Ratuszu. Z naszych informacji wynika, że wiosną stanie jednak w wyborcze szranki, a na emeryturę planuje pójść dopiero w 2029 roku.

Tadeusz Krzakowski zwleka z ogłoszeniem swojego startu w wyborach, co rodzi zrozumiałe spekulacje. I to nie tylko w internecie, ale i w jego obozie politycznym. Nawet bliscy współpracownicy prezydenta jeszcze do niedawna zarzekali się, że ten nie podjął decyzji w sprawie  swojej zawodowej przyszłości. W magistrackich korytarzach zaczęto nawet szeptać o „namaszczeniu” na prezydenta Krzysztofa Duszkiewicza, aktualnego wiceprezydenta miasta.

Krzakowski będzie kandydować

Wg naszych ustaleń to już nieaktualne, bo Tadeusz Krzakowski do przyszłorocznych wyborów na prezydenta Legnicy jednak stanie. Podjęcie decyzji przyszło mu o tyle łatwiej, że wieloletniemu gospodarzowi miasta spalił na panewce plan A, polegający na starcie w październikowych wyborach do Senatu. Krzakowski miałby walczyć o mandat w wyższej izbie parlamentu jako kandydat tzw. Paktu Senackiego, który tworzą główne partie opozycyjne. Tyle że taki pomysł nie spodobał się w jego politycznym mateczniku, czyli Lewicy, a także w Koalicji Obywatelskiej, którą prezydent Legnicy od lat z zaciekłością zwalcza w radzie miejskiej.

Finalnie 66-letni Krzakowski został „na lodzie”, a jako że emerytem jeszcze się nie czuje, postanowił powalczyć o szóstą kadencję w Ratuszu. Jeśli wiosną 2024 r. wygra wybory, Legnicą rządzić będzie do 2029 roku. Wówczas, zgodnie z prawem, będzie musiał urząd opuścić. Po 27 latach niepodzielnego sprawowania władzy!

Plan B

Szkopuł w tym, że Krzakowski z realizacją planu B również może mieć problemy. I to niemałe, bo obecna kadencja nie należy do zbyt udanych, co przekłada się na spadek popularności prezydenta. Najczęściej zarzuty wobec polityki Krzakowskiego dotyczą ekonomiczno-społecznej zapaści miasta, katastrofalnego stanu legnickich ulic, wszechobecnego brudu czy wreszcie nietrafionych inwestycji, takich jak np. zabetonowanie placu Słowiańskiego czy budowa Centrum Witelona za kilkadziesiąt mln zł. Gospodarzowi miasta nie pomagają też wizerunkowe wpadki, takie jak choćby afera w parkowej palmiarni, która zakończyła się prokuratorskimi zarzutami dla urzędników magistratu i miejskiej spółki LPGK.

Rodak na pewno. Kupaj i Wisłocka też?

Z jednej strony doświadczony samorządowiec, z drugiej polityk trawiony brakiem wizji rozwoju miasta i myśleniem wg schematów sprzed lat, w przyszłym roku za rywali będzie miał pretendentów z zupełnie innego świata, z pokolenia 40-latków, które do tej pory w Legnicy skutecznie odsuwane jest na boczny tor. Bezpartyjni Samorządowcy już ogłosili, że ich kandydatem do urzędu prezydenta Legnicy będzie Bartłomiej Rodak. Z kolei Koalicja Obywatelska prawdopodobnie wystawi Macieja Kupaja, jednego z nieprzejednanych krytyków obecnej władzy w radzie miejskiej. A na tym nie koniec, bo w rozgrywce liczyć się może również kandydat PiS. Nie wykluczone, że kandydatka, bo w tym środowisku mocno lansowana jest Marta Wisłocka, obecnie przewodnicząca rady miejskiej.

Szóste wybory

Dla obecnego pokolenia 20 i 30 – latków Tadeusz Krzakowski prezydentem Legnicy jest od zawsze. Na urząd wybrała go w 2002 r. rada miejska. Kilka miesięcy później stanął już do wyborów. Choć w drugiej turze, to jednak wygrał je w cuglach. Podobnie, jak te w 2006 i 2010 r. – wówczas skończyło się na jednej turze. W wyborach w 2014 i 2018 r. znów potrzebował drugiej tury. W obu przypadkach ostatecznie wygrał jednak znacząco z kandydatem Platformy Obywatelskiej, Jarosławem Rabczenką.

Przed pięcioma laty, w wyborczej dogrywce poparło go niespełna 18,5 tys. wyborców. Rabczenkę 10,5 tys. legniczan. Frekwencja wyniosła wówczas zaledwie 37,7 proc., co oznacza, że prezydenta miasta wybierało nieco ponad 1/3 uprawnionych mieszkańców Legnicy. W domach zostało zatem ponad 47 tys. wyborców! Krzakowski wygrał swoje piąte wybory, ale przegrała je demokracja.

Przeczytaj także

Nowe na stronie