spot_img

Bezpartyjni i Samorządowcy powalczą o Sejm, także dla zwykłych ludzi

Liderzy Ogólnopolskiej Federacji Bezpartyjni i Samorządowcy prezydent Lubina Robert Raczyński oraz marszałek Województwa Dolnośląskiego Cezary Przybylski ogłosili swój start w jesiennych wyborach parlamentarnych. Zanim wystartuje kampania, chcą doprowadzić do zmian w Kodeksie Wyborczym, które zniosą istniejące bariery i pozwolą ubiegać się o poselski czy senatorski mandat każdemu obywatelowi.

– Fundamentem demokracji nie jest to, że chodzimy do wyborów, bo wybory odbywają się przecież w Korei Północnej, w Rosji, na Białorusi, w Afganistanie czy Iraku. Jej istotną jest to, by każdy obywatel, mógł zostać posłem czy senatorem. W czasach komunizmu wybory również się odbywały, ale wiadomo, kto mógł w nich uczestniczyć. W naszej ocenie najwyższym prawem demokracji jest możliwość zostania reprezentantem i sprawowania władzy, a nie samo uczestniczenie w wyborach. Dlatego apelujemy, do wszystkich którzy zmieniają właśnie ordynację wyborczą, by umożliwili Polakom korzystanie z tego prawa, by znosili, a nie tworzyli bariery, które blokują pojawienie się nowych ruchów politycznych i powodują, że od 30 lat widzimy w Sejmie te same twarze – mówi prezydent Lubina Robert Raczyński, przewodniczący Ogólnopolskiej Federacji Bezpartyjni i Samorządowcy.

Obywatelskie zmiany w Kodeksie Wyborczym, proponowane przez Bezpartyjnych i Samorządowców mają dotyczyć m.in. ilości podpisów, wymaganych do rejestracji list wyborczych.

– Jeżeli chcemy zarejestrować listę poselską do Sejmu potrzebnych jest minimum pięć tysięcy podpisów, osób zamieszkujących stale w danych okręgu wyborczym, ale już w wyborach do sejmiku wystarczy 300 podpisów. To bardzo duże dysproporcje, biorąc pod uwagę, że zasięg terytorialny i liczba mandatów są porównywalne. W naszej opinii 500 podpisów byłoby liczbą absolutnie wystarczającą. Zmian wymaga także system zbierania podpisów. Dziś, kiedy wszyscy chronimy swoje dane osobowe, zdobycie podpisów na ulicy graniczy praktycznie z cudem. Idąc z duchem czasu, papier powinien zastąpić podpis elektroniczny – przekonywał członek zarządu Województwa Dolnośląskiego Tymoteusz Myrda z Bezpartyjnych i Samorządowców.

Ogólnopolska Federacja Bezpartyjni i Samorządowcy chce iść do wyborów szerokim blokiem.

– Zarząd federacji upoważnił mnie do prowadzenia rozmów z różnymi środowiskami, reprezentowanymi przez stowarzyszenia, fundacje, czy partie polityczne. Znajdujemy się w trudnym położeniu. Sejm od wielu miesięcy balansuje z większością, w krytycznej sytuacji politycznej i gospodarczej naszego kraju, która stale się pogłębia. Dotarła do nas informacja, że blok samorządowy, który mógł stanowić dla nas konkurencję idzie do wyborów z Koalicją Obywatelską. Stąd nasza propozycja skierowana do wszystkich ruchów i stowarzyszeń, które chcą budować swoją przyszłość w oparciu o idę samorządności, by przyłączyły się do nas – dodał prezydent Robert Raczyński.

Bezpartyjni i Samorządowcy chcą także swoja ofertą zainteresować najmłodszych wyborców.

– Zdecydowaliśmy się na strat wyborach, bo chcemy zmieniać Polskę, chcemy przywrócić normalność w Sejmie, by nie było tam wojny polsko-polskiej, w której mierzą się ze sobą dwa zwalczające się wzajemnie plemiona. Pokazaliśmy, że można. Województwo Dolnośląskie jest jednym z najdynamiczniej rozwijających się regionów. Jesteśmy otwarci na samorządowców, którym nie jest po drodze z partiami politycznymi, chcielibyśmy także, by na naszych listach znalazło się jak najwięcej młodych ludzi. Ich entuzjazm w połączeniu z doświadczeniem samorządowców pozwoli nam dokonać istotnych zmian – mówi Cezary Przybylski, marszałek Województwa Dolnośląskiego.

Decyzja o wspólnym starcie samorządowego ruchu „Tak. Dla Polski”, firmowanego nazwiskami prezydentów Warszawy Rafała Trzaskowskiego, Sopotu Jacka Karnowskiego czy Wrocławia Jacka Sutryka z Koalicją Obywatelską rzeczywiście otworzyło przestrzeń dla bezpartyjnego ruchu. Z prowadzonych sondaży wynika, że może on liczyć na poparcie od 5 do 8 proc.

spot_img

Przeczytaj także

Nowe na stronie