Jak Tadeusz Krzakowski buduje centrum przesiadkowe w Legnicy

Dziesięć lat temu, tuż przed wyborami samorządowymi, prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski ogłosił plan budowy centrum przesiadkowego. Na szumnych zapowiedziach jednak się skończyło. Dziś mało już kto o nich pamięta. A już na pewno w urzędzie miasta.

Oficjalnie w Legnicy obowiązuje przekaz, że centrum przesiadkowe ma powstać w obrębie ulic Dworcowej, Kolejowej, Kartuskiej i Konduktorskiej, w sąsiedztwie dworca kolejowego.

Prace nad planem zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu rozpoczęły się w 2013 r. i trwały aż cztery lata. W końcu w 2017 r., prezydent przeforsował w radzie miejskiej uchwałę zatwierdzającą miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla blisko 5-hektarowej działki przy dworcu kolejowym.

Należący do Skarbu Państwa grunt znajdował się w użytkowaniu wieczystym spółki Polskie Koleje Państwowe, ale w międzyczasie, gdy urzędnicy ślęczeli nad dokumentacją, PKP zdążyły pozbyć się go w przetargu. Miasto do niego nie stanęło i działka trafiła w prywatne ręce. Prezydent Krzakowski uspokajał jednak radnych i dziennikarzy – zapewniał, że miasto na mocy specustawy wywłaszczy prywatnego właściciela.

Biedronka zamiast dworca PKS  

Inwestycja, wówczas szacowana na 15 mln zł, miała poprawić wizerunek prezydenta, który ucierpiał po decyzji ws. likwidacji nieodległego dworca autobusowego i sprzedaży działki pod kolejną w mieście Biedronkę. Tyle że projekt od początku budził wątpliwości.

Plan napisany został bowiem pod prywatnego inwestora, który wykupił działkę z zamiarem budowy supermarketu. Samo centrum przesiadkowe miało zajmować raptem 1,5 ha i składać się raptem z trzech peronów dla busów i autobusów, bez miejsc parkingowych dla podróżnych. Do tego nikt z magistratu nie konsultował się w tej sprawie z PKP, Kolejami Dolnośląskimi i międzynarodowymi przewoźnikami autobusowymi.

Prezydencka uchwała prawnym bublem

Szybko okazało się, że cała para poszła w gwizdek. Na wniosek wojewody dolnośląskiego Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu uchylił uchwalony w 2017 r. miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego uznając, że teren jest strefą zalewową, a w takim miejscu nie można budować supermarketu. Ida centrum przesiadkowego dostała cios niejako rykoszetem, bo uchwała wylądowała w koszu. A dla prezydenta Tadeusza Krzakowskiego i jego współpracowników temat przestał istnieć. O wyroku WSA Ratusz nigdy publicznie nie poinformował. Wyszedł on na jaw dopiero po kilku miesiącach, gdy dokopali się do niego opozycyjni radni.

Przez minione sześć lat do pomysłu centrum przesiadkowego już nie wrócono. I wszystko wskazuje na to, że ekipa Tadeusza Krzakowskiego postawiła na nim krzyżyk. Choćby dlatego, że centrum nie zostało wzięte pod uwagę przy niedawnej przebudowie układu komunikacyjnego w rejonie ul. Pocztowej, Kartuskiej i Dworcowej. Przede wszystkim jednak, miasto nie wykonało żadnego ruchu w sprawie wykupu działki. Nadal pozostaje ona w rękach prywatnych.

Przeczytaj także

Nowe na stronie