spot_img

Legnica likwiduje izbę wytrzeźwień. Gdzie trafią ci, którzy zagrażają sobie i innym?

W Lublinie życie zweryfikowało decyzję o likwidacji izby wytrzeźwień. Dwa lata temu została reaktywowana, bo jak – twierdzą miejscowi urzędnicy – nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze. Tymczasem na poniedziałkowej sesji Rady Miejskiej Legnicy radni zajmą się prezydenckim projektem uchwały w sprawie likwidacji tej instytucji.

Likwidacja izb wytrzeźwień nie rozwiązuje problemu pijanych na ulicach. To pozbywanie się problemu i zrzucanie odpowiedzialności na innych: policjantów, których już jest za mało i medyków, którzy zamiast leczyć muszą się użerać z pijanymi.

Jak się okazuje nasi południowi sąsiedzi nie mają z tym problemu. Izby wytrzeźwień podlegają administracji samorządów wojewódzkich i działają pełną parą.

W Czechach funkcjonuje 18 przeciwalkoholowych stacji zatrzymań (Protialkoholní záchytná stanice). Stacja nazywana jest powszechnie, jako záchytka, czyli „zatrzymałka”. Jest to ośrodek medyczny służący do zapewnienia niedobrowolnego noclegu osobom nietrzeźwym, które w stanie upojenia alkoholowego bezpośrednio zagrażają sobie, innym osobom, zakłócają porządek, są zagrożeniem dla majątku publicznego, powodują publiczne zgorszenie.  

Stacje zapewniają klientom bezpieczne wytrzeźwienie pod dozorem lekarza. Ceny za noc w „zatrzymałce” są różne, w zależności od województwa, od 600 do 4200 koron.

Stacje przeciwalkoholowe często służą także, jako punkt pobrań krwi do badań toksykologicznych.

Dla przykładu, wojewódzka stacja przeciwalkoholowa w Hradec Králové dysponuje ośmioma łóżkami, a w ciągu roku trafia tam około 1200 osób. Zatrudnia dziewięciu pracowników na pełnym etacie. Roczny budżet wynosi 14 milionów koron, z czego 90 procent stanowi dotacja wojewódzka. 

W Niemczach specjalne pomieszczania dla osób pijanych istnieją w komisariatach, co oznacza, że finansowane są z budżetu centralnego.

90-tysięczna Legnica chce dołączyć do grona miast, które „wytrzeźwiałkom” mówi nie. To czas, kiedy rozpoczyna się ogólnopolska dyskusja na ten temat. Rząd przygotowuje projekt, który ma znieść prawo umożliwiające tworzenie izb wytrzeźwień wyłącznie w ośrodkach miejskich liczących powyżej 50 tys. mieszkańców. Przepisy mają zapewne zachęcić mniejsze gminy do inwestowania w tego rodzaju instytucje.

W Legnicy izba wytrzeźwień nie istnieje de facto od marca tego roku. Decyzją wojewody dolnośląskiego obiekt zmienił przeznaczanie i przekazany został na potrzeby uchodźców z Ukrainy. Obecnie przebywa w nim 14 osób.

– Powodem likwidacji izby wytrzeźwień są rosnące koszty utrzymania. Rok temu utrzymanie izby wytrzeźwień kosztowało miasto ponad 1,7 mln zł, a egzekucja ściągalności należności za pobyt w izbie to niespełna 40 proc. – mówi Radiu Plus Legnica Krzysztof Duszkiewicz, wiceprezydent Legnicy.

W obecnym kształcie izba ma funkcjonować do marca, pełniąc jednocześnie funkcję ogrzewalni dla osób potrzebujących pomocy.

Gdzie więc trafią pijani legniczanie? Do szpitala albo na komendę. Miasto umywa ręce od tego problemu.

Pierwsza na świecie izba wytrzeźwień powstała w 1902 roku w mieście Tula w Rosji. Kolejna 49 lat później w Czechosłowacji, a jej pierwszym klientem, trzy dni później, był rosyjski inżynier marynarki.

spot_img

Przeczytaj także

Nowe na stronie