Legnickie pogotowie liczy straty po noworocznej interwencji. Wieziony do szpitala mężczyzna z urazem głowy, zamiast podziękować za pomoc, zaatakował ratowniczkę i zniszczył specjalistyczny sprzęt.
1 stycznia, ok. godz. 1.30 w nocy, pogotowie zabrało z rynku mężczyznę z urazem głowy i klatki piersiowej. Jego małżonka przyznała, że pił alkohol, ale początkowo pomoc przebiegała sprawnie. Kłopoty zaczęły się dopiero przed budynkiem szpitala, podczas oczekiwania na przyjęcie. Pacjent zaczął agresywnie się zachowywać i obrażać ratowników. Doszło do szarpaniny.
– Ratownik próbował obezwładnić tego pana, bo zaatakował on ratowniczkę zespołu. Doszło do zadrapania powierzchni ciała i drobnych urazów przedramienia – relacjonuje Piotr Kwitowski, kierownik zespołów ratownictwa w Legnicy.

Ratownicy nie odnieśli poważnych obrażeń, ucierpiał za to specjalistyczny sprzęt. Mężczyzna uszkodził go, gdy zaatakował ratowniczkę, niosącą mu pomoc.
– Straty w sprzęcie wstępnie szacujemy na ok. 20 tys. zł. To defibrylator, gniazdo wejściowe pulsoksymetru i pompa infuzyjna – wylicza Kwitowski.
Jak przyznają ratownicy, podobne interwencje zdarzają się cyklicznie. Szczególnie, gdy pacjenci są pod wpływem alkoholu. Mężczyzna, który pomylił wdzięczność z agresją, będzie teraz musiał zapłacić za zniszczenia.
Więcej w materiale wideo: