Czy Legnicy grozi paraliż opieki społecznej? Wszystko na to wskazuje. Na spotkaniu ostatniej szansy – w trwającym sporze pomiędzy miastem i pracownikami MOPS – nie pojawił się przedstawiciel prezydenta, upoważniony do podejmowania decyzji. Był tylko radca prawny urzędu, który już na wstępie zaznaczył, że „nie będzie zajmował stanowiska”.
Trudno negocjować, gdy brakuje strony, od której wszystko zależy.
– To niestety kolejny dowód na to, że jesteśmy lekceważeni. Nie ukrywam, że po listopadowych negocjacjach liczyliśmy na przełom. Wówczas, podczas rozmów z udziałem przedstawiciela prezydenta, wszystkie strony zgodziły się, co do tego, że postulowaną przez nas podwyżkę w wysokości 1200 zł z wyrównaniem od stycznia 2022 r., można byłoby zastąpić jednorazową wypłatą w grudniu bieżącego roku. Chcę podkreślić, że było wspólne stanowisko. Tym bardziej rozczarowała nas nieobecność reprezentanta urzędu na ostatnim spotkaniu – mówi Aneta Mazur, przewodnicząca NSZZ Solidarności w MOPS.
Postulowana przez pracowników podwyżka to w sumie 1600 zł brutto – 1200 od stycznia 2022 r. oraz 400 zł od stycznia 2023.
Proponowana przez prezydenta kwota to… 200 zł od stycznia 2023 r.
– Z naszych wyliczeń wynika, że 7,8 proc. podwyżki, która wpisana została do budżetu miasta – w większości przypadków – nie podwyższy wynagrodzeń nawet do najniższej krajowej, więc tu prezydent nie będzie miał wyjścia, będzie musiał tę kwotę zwiększyć. Ale to nadal będzie ok. 200 zł na pracownika. Nie godzimy się na to, dlatego w styczniu przeprowadzone zostanie referendum strajkowe, a w jego konsekwencji prawdopodobnie strajk, bo takie są nastroje w MOPS i DPS – dodaje Aneta Mazur.
W dwugodzinnym strajku ostrzegawczym zorganizowanym 3 listopada wzięło udział 239 pracowników MOPS na 260 obecnych w pracy oraz 47 osób z Domu Pomocy Społecznej na 48 obecnych w pracy.